|
Humanistycznie HUMAN- to nasz halas slychac!
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
chloe
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 123 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:28, 02 Sty 2006 Temat postu: Potteriada |
|
|
Niniejszym otwieramy nowy temat w którym każdy może zaprezentować nam nieco inne losy Harry'ego. Zapraszamy!
@1@
Harry szedł, szedł przez Mroczną Puszczę, w zielonych oparach rozkładających się roślin. Wraz z warstwami błota, które usuwały się spod stóp, w powietrze wzbijała się chmura drobnych owadów, zwabiona czerwienią jego kurtki. Harry podążał ścieżką w kierunku Hogwartu, wesoło podśpiewując. Cień młodego czarodzieja, tak bardzo uzależniony od słońca między drzewami, coraz bardziej kładł się na ziemi.
-Depczę własną torżsamość- pomyślał z rozbawieniem.
Nie pamiętał kiedy na duszy było mu tak lekko, czuł się wspaniale, choć niesione pod pachą opasłe tomiszcza niemiłosiernie mu ciążyły. Wziął głęboki oddech, by wybuchnąć śmiechem i... zamarł.
Poczuł na szyi palący dotyk drewnianej różdzki. Dookoła zapadła nienaturalna cisza, jakby wszystkie leśne istoty zastygły w bezruchu w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń. Czuł jak oddech napastnika przyspiesza, wsączając mu w umysł śmiertelną truciznę. Harry wiedział, że przy najmniejszej próbie ruchu, promień uwolniony z magicznego przedmiotu może zmienić go w kupkę popiołów. Ostatkiem sił powstrzymywał się, żeby nie zacząć krzyczeć.
Nagle w leśnej ciszy rozległa się, tętniąca tandetną radością, melodyjka.
- Harry, Harry Potter- zabrzmiał mściwy głos i wśród drzew zamigotała srebrna poświata. Napastnik spłoszony nieoczekiwanym obrotem zdarzeń, uciekł, znikając w ciemnościach. Draco Malfoy pstryknąwszy dwa zdjęcia, zaśmiał się szyderczo i odszedł, wpatrując się z uwielbieniem w plazmatyczny ekranik.
Harry ocknął się i powiódł dookoła nieprzytomnym wzrokiem. Na pognieciony mchu widniały ślady stóp, a z drzew sypał się deszcz jadowicie zielonych cyfr...
***
Dryń, Dryń!!!- budzik oznajmił początek nowego dnia. Harry otworzył oczy i z ulgą wrzucił minione zdarzenia do szufladki "senne koszmary". Wstał i rozbudziwszy się na dobre, rozsunął zasłonę łóżka. To co zobaczył, wpędziło go w przerażenie. Na ścianach, wymalowane jaskrawoczerwoną farbą, widniały trzy cyfry. 3,14. Liczba pi.
Nie mógł wiedzieć, że dwa piętra niżej, na plazmatycznym ekranie Malfoya, wyświetlił się ten sam znak. Znak Voldemorta.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
mav
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:11, 02 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Voldemord podrapał się po swojej łysej główce i znów ryknął na Mróżkę
- Nie pij już tyle, nie ma czego świętować.
-Ależ jest mój panie i władco- odpowiedziała z powagą mrózka i znów beknęła pod nosem.
-Ale co?-zapytał zdziwony Voldemord tym swoim sykliwym głosikiem, który wywoływał salwy śmiechu u zamęczonego humanka.
-Pismo, panie, pismo.
-Jakie pismo?-zapytał coraz bardziej zdenerwowany
-Twoje pismo, panie. Bardzo ładnie piszesz cyferki na ścianach, ale żeby odrazu moją krwią ?-Mróżka zapytała z wyrzutem w zamglonych oczach.
-No coż-mrógnął niewinnie Voldemord- Przecież jestem twoim panem, czyż nie?
-Ale, żeby aż tak? Panie ty wiesz jak cię kocham-Mróżka mocniej przytuliła się do jego śliskiego ciała.
-Wiem i to aż za dobrze. Czy normalny facet pomagał by swojej dziewczynie zmywać naczynia?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 21:24, 04 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Powietrze chłodne w zapadającym już zmierzchu, zaroiło się od trzepotu wielu skrzydeł. Sylwetki sów odbijały się w szybach zamku, który łapał ostatnie promienie słońca. Ptaki wlatywały do pełnej hulającego wiatru sowiarni i zmęczone zajmowały swoje miejsca. Były wyczerpane, bo przelot przez strefę nadmugolską wymagał wielkiego wysiłku, sprytu i nadkładanie drogi.
Po chwili tyko jedna z sów pozostała w pomieszczeniu, wśród kurzu i stosu piór. Na samym środku siedziała Hedwiga.
Sowa czarodzieja nerwowo rozglądała się dookoła. Wiedziała, że rezygnacja z lotu do Wielkiej Sali, wraz z towarzyszkami, była dobrą decyzją. Instynkt nocnego łowcy podpowiadał jej, że Harry'emu grozi niebezpieczeństwo.
Nagle do sowiarni wpadł duży, brązowy kształt. Errol- pomyślała z ulgą. Sowa i Puchacz popatrzyli na siebie porozumiewawczo i w ich żółtych oczach zamigotała ta sama iskra pomysłu. Postanowili wziąć Harry'ego pod swoje skrzydła.
***
Tymczasem Harry szedł po schodach w kierunku gabinetu Profesor Umbridge. Po tym czego doświadczył w swoim życiu, strach nie był mu obcy, ale najbliższa przyszłość malowała się naprawdę w ciemnych barwach.
Nacisnął ręcznie rzeźbioną klamkę i wszedł do środka.
Czekała tam na niego. Słodki uśmiech skrywający jadowitą duszę. Napotkawszy jej wzrok, dumnie odrzucił głowę do tyłu.
Nie pożałował swojego gestu nawet wtedy, gdy pióro Umbridge znaczyło mu dłoń krwawymi śladami, a głowę rozsadzał natłok myśli. Krzyki więźniów w Azkabanie. Dumbledor, pochylający się ze smutkiem nad myśloodsiewnią. Czarna postać w długim płaszczu, której oczy płonęły zielonym ogniem.
Aaaaa...- krzyk Harry'ego odbił się od ścian. Zanim stracił przytomność, w ostatnim przebłysku świadomości, zobaczył jak do gabinetu wsuwa się jasnowłosa postać. Malfoy.
Nad Hogwartem zapadła noc. Ostatnie szepty ucichły. Pozostała tylko dźwięcząca w uszach cisza. |
|
Powrót do góry |
|
|
chloe
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 123 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:26, 04 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
To byłam jak zwykle mądra ja- Hermi
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
mav
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 23:47, 04 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Był śnieżny poranek dnia następnego. Płatki śniegu wirowały w powietrzu za oknami wielkiej sali, jakby Bóg który rzadko zajmował się tak prozaicznymi sparawami jak Harry Potter, zechciał ukoić trzepotliwe i przestraszone serdusko Harrego, który z największą trudnością przełykał swoje skąpe śniadanie na które składał się czerstwy chleb i szklanka wody. Skrzaty nie popisały sie tego dnia. Pewnie znów zniknęły gdzieś w czrnym kąciem złorzecząć na okrutny los i popijając jeden kielich za drugim. Pewnie pozbyły się już wszystkich zachamowań i teraz...
Harry był zamyślony gdy nagle pustkę jego umysłu przerwał nieoczekiwany głos Luny, która czytała jak zwykle ciekawą książkę do góry nogami (ona wciąż czytała ciekawe książki)
-Zobaczcie co tu zostało napisane o tobie Harry!- powiedziała
-Ej to moja kwestia- Krzyknęła rozeżlona Hermiona i wyrwała kartkę z notesu na której widoczne były czerwone serduszka przed chwilą przez nia narysowane, po czym zmięła ją i z całej siły rzuciła w Lunę.- ha ha Dobrze ci tak, może wreście się nauczysz, żeby nie pchać nosa w nie swoje sprawy- pokazała Lunie język i zaczęła gorączkowo przeszukiwać Fakty i Mity w poszukiwaniu jakiejś ważkiej informacji, którą mogła by przekazać Harremu.
Taki był los biednej Luny (hlip hlip) Która nigdy niedoceniana zawsze stała w cienu swoich piękniejszych i bardziej rozchwytywanych przyjaciół.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
mav
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 0:59, 05 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Każdy może sie przyłączyć do tworzenia ksiązki Jeżeli ma tylko pomysł i nie będzie się on kłócił ze wcześniejszymi wpisami
Troche luzu dziwczynki w końc humanek powinnen się umiec wypisać :p
A ksiązki wydaje mi sie nie trzeba przedstawiać, bo kto nie zna HP
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mav dnia Czw 18:19, 05 Sty 2006, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
mav
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:02, 19 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
jak genialnie bystry umysł chloe nie dopisze daleszej częsci opowiadania o które proszę juz od dłuższego czasu to wiedz kochana, ze ..... chyba rozumiesz o co chodzi :>
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
chloe
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 123 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:58, 20 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
W pokoju wspólnym Gryfonów panowała niczym niezmącona cisza. Pomimo późnej pory Harry siedział w fotelu i w zamyśleniu patrzył na płatki śniegu, wirujące za oknem. Niespodziewanie jego uwagę przykuł kawałek papieru, leżący koło kominka. Był zapisany drobnym, rozchwianym pismem, jakby powstawał przy nikłym świetle dopalającej się świecy. Niewiele myśląc, Harry zaczął czytać.
Drogi Harry!
W pierwszych słowach mego listu...nie, nie... nie należy zaczynać w ten sposób tego typu korespondencji. Nie mam zbyt wiele czasu, więc przejdę od razu do sedna. Grozi Ci niebezpieczeństwo.
Harry uśmiechnął się z politowaniem i pokiwał głową.
Pewnie uśmiechasz się teraz, myśląc, że to dla Ciebie nie nowina. W końcu świat ani na chwilę nie pozwala Ci zapomnieć, kim się stałeś. Sprawa jest jednak poważniejsza. Cień, który dotąd szedł za Tobą krok w krok, ustąpił na jakiś czas, ale tylko po to, by rosnąć w siłę. Kiedy będzie gotów Cię wyprzedzić, kiedy staniecie twarzą w twarz, będzie to ostatnia rzecz w naszym życiu. Nie bagatelizuj moich słów. Każdy krok, który teraz postawisz, każda decyzja, którą podejmiesz, odbije się głębokim echem w przyszłości. Marionetka zawieszona na cienkiej nici. Ty jesteś lalkarzem. Niebieski i czerwony kabelek. To Ty zadecydujesz, czy wściekłość tajona przez wieki w końcu wybuchnie. Nie lekceważ tego. Nie czyń nic pochopnie, od tego zależy moje i Twoje życie.
Pamiętaj, jeden mój krok jest Twoim krokiem, jedna Twoja myśl jest myślą moją.
To stanie się już za chwilę.
Harry Potter
Czarodziej złożył list i chwiejnym krokiem podszedł do okna. Oparł rozgorączkowane czoło o szybę, a dotyk chłodnej tafli, przyniósł mu ulgę. Po chwili, już spokojniejszy, włączył radio, ale to co usłyszał, wprawiło go w osłupienie. Czuł, że pętla niedomówień zaciska się coraz mocniej, a do kręgu tajemnic dołączają kolejne postacie.
Z głośników popłynęło:
Every breath you take
Every move you make
Every bond you break
Every step you take
I’ll be watching you
Every single day
Every word you say
Every game you play
Every night you stay
I’ll be watching you
Oh, can’t you see
You belong to me...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
mav
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:57, 26 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
W tym czasie Hermiona pogrążona była w rozpatrywaniu swojego oblicz w różowym zwierciadle, które znajdowało sie nad jej wielkim łożem. Wciąż nie mogła się zdecydować jak uczesać swoje niesforne rude loki, tak aby choc trochę złagodzić ich burzę. Ale wciąż jej się to nie udawała, co było oczywiste zważywszy na fakt, że jej równie (a może nawet bardziej) poplątane myśli klębiły sie w małej, pustej główce. W ręce trzymała zmięty list, który właśnie był przyczyną całego jej trudu. Było to tajemnicze, ręcznie wypisane zaproszenie na randkę w ciemno, które podpisane było przez tajemniczego amamnta.
Kim może być mój wielbiciel-zasatanawiala sie przez chwile a pożniej znów odnowa poczynała czytać perfumowaną karteczkę- No cóż nie pozostaje mi nic innego jak tylko osobiście sie tego dowiedzieć - pomyślała i uśmiechnęła się głupiutko do swoich rozpustnych, niczym nie uzasadnionych myśli- Ach kochany czy to ty może jesteś tym romantycznym kochankiem?- popatrzyła się na zdjecie swojego brzydkiego ukochango o ślicznym głosie- A nawet jeśli nie ty? To co z tego. Zawsze mogę wymienic cię na lepszy model.- ponownie pogrążyła się w marzeniach
Oczywiście głupiutka pusta główka Hermiony nie była w stanie pojąć, że to nie ona wybrała sobie swojego pseudo chłopaka, tylko to on związał się z nią z litości. Ponieważ miał bardzo szczodre serce znalazł w nim trochę zakurzonego miejsca na sprawy związane z pomocą głupiutkim dziewczynkom, które wyobrażały sobie, że są najwspanialszymi dziewczynami na świecie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
mav
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:16, 10 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Weszła do baru cała rozpromieniona, wymachując wszem i wobec listem z zaproszeniem. Jakież bylo jej zdziwienie kiedy po kilku chwilach czekania zamiast wymarzonego tajemniczego wielbiciela dosiadła się do niej Luna (jak zwykle z ciekawą książką w dłoni) i zaczęła bardzo rzeczowo wyjaśniać zaistaniałą sytuację (jak zwykła była tao robić - bystra Luna )
- Dziekuje że zechciałaś się ze mnią spotkać - rzekła przymilnie
Hermi nie odpowiediała nic, naburmuszona. Nie tak przecież miała wgladać jej wymarzona upojna noc.
- Nie chcialam cię zaczepiać w czasie wolnym, bo wiem, że i tak nie darzysz mnie zbytnią sympatią,więc pomyślałam sobie, że w ten sposób zdołam sie z tobą skontaktować - Luna uśmiechnęła się uwodzicielsko jak to miała w swoim zwyczaju i wskazała na rózowy papierek, który tak tryumfalnie przed chwilą spoczywał w rękach Hermi.
- Przyznać musisz że miałam świetny pomysł - Luna wyprostowała się dumnie mróżąc oczy z zadowolenia. Wyglądała w tej chwili jak maly śliczny kotek który z wielką satysfakcja bawi się małą szarą myszką (i jak tu takiego nie przytulić?)
- Ależ oczywiśćie - prychnęła z pogardą Hermi - czego chcesz??
- Chciałam ci przedstawić pewną propozycję - Luna otworzyła wielką księgę, która dotej pory pilnie trzymała w soich rękach i zaczęła powoli wyjaśniać Hermi swoje zamierzenia. Hermiona na początku nie ufna, już po chwili zrozumiala sens tego spotkania, a jej oczy zdradzały coraz większą kryjącą się w środku ciekawość i zafascynowanie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
chloe
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 123 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:22, 10 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Pomimo faktu, iż Hermi wolałaby przytulić małego uciemiężonego skrzata domowego, wyzyskiwanego o każdej porze i wyzutego nawet z jednej pary prawdziwych skarpetek, niż kociopodobną (gdyż rownie "słodką") jak one, Lunę, złość na brak wielbiciela, który odpływał właśnie w siną dal jej marzeń, powoli odchodziła w niepamięć. Ogromny głód wiedzy, ktory pokrył się zupełnie niespodziewanie z głodem czysto fizycznym sprawił, że Hermi przysunęła miękki fotel i z uwagą wsluchała się w słowa towarzyszki. Jej słowom wtórowało ciche skrzypienie fotela i chrzęst towarzyszący rozpakowywaniu paczki herbatników.
-A więc słuchaj, droga Hermiono- grzeczność nie leżała w jej księżycowej naturze, ale dla dobra sprawy postanowiła się poświęcić. Jej mocno zwariowana, ale i trzymająca się tajemnic życia, natura, podpowiadala jej, że elokwentny współpracownik może się jej przydać. Instynktownie czuła, że tym razem konformizm będzie przemawiał na jej korzyść.-Zwabiłam Cię... nie... zaprosiłam Cię tu w bardzo ważnym celu-ciągnęła dalej swoją wypowiedź, odpowiednia modulując głos i wychylając się spoza trzymanej w dłoniach książki, co niewątpliwie świadczyło o przełomie.-Otóż jak wiesz, ciągłe przebywanie w świecie książek napełnia moją marna egzystencję światłem sensu... Co ja robię? Co ja kurcze robię? Płaszczę się przed nią i gadam jak egzaltowany romantyk!!! Luna, calm down, calm down... (takie oto myśli kłębiły się w jej głowie i przyprawialy o niezadowolenie). Luna zabrnęła w ślepy zaułek pomieszanych stylów, na jej policzki wystąpiły rumieńce, a czoło zrosiły krople potu.
Nagle opanowała się, wzięła głęboki oddech i zdecydowanie popatrzyla na Hermionę. Postanowiła wyłożyć jej wszystko dokładnie i bez niedomówień. Luna nie lubiła się powtarzać, a sprawa nie cierpiala zwłoki.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
chloe
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 123 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:31, 10 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Aha, chciałam jeszcze przeprosić Cedrika za użycie słowa "romantyK" w tak niepochlebnym kontekście. Przecież wiadomo, jak ja ich lubię
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
mav
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:58, 10 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
a Ced tu nie zagląda
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
chloe
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 123 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 23:12, 15 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Podczas gdy w duszy Luny dwa stronnictwa toczyły ze sobą zaciętą dyskusję, chwiejąc i tak już rozdygotaną od nieustających przemyśleń, istotą, Hermi poruszyła się niespokojnie w fotelu.
- Hej, Luna!- zawołała cicho.
- Co?!- odburknęła osóbka, której przestało zależeć na pozorach grzeczności. Z tonu swojej koleżanki odgadła, że coś jest nie tak.
- No co? Może mam rozwiązane sznurowadło? Krzywo zapiętą bluzkę? A może się ślinię? Nie uczesałam się dzisiaj? Kolejne, coraz bardziej absurdalne argumenty wyrywały się z jej ust. Zważywszy na ostatni (przecież wiadomo kto miał najbardziej rozczochrane włosy w całym Hogwarcie i Hermiona wcale się tego nie wstydziła ) z nich, jasnym stawał się fakt, że wnętrzem Luny targały sprzeczne emocje.
- Cicho bądź!- syknęła Hermiona. ON się na nas P A T R Z Y- dodała z nie mniejszym zangażowaniem, mocno wychylając się z fotela.
Luna znała to wezwanie ze słyszenia, kiedy siedząc w cieniu pseudomarmurowej kolumny z ciekawą książką na kolanach, wiele razy widywała, jak Hermi tłumionym od emocji szeptem opowiada przyjaciołom o swoich kolejnych platonicznych zdobyczach. Mając na uwadze to doświadczenie, Luna nie miała zamiaru się odwracać, ale wrodzona ciekawośc, podsycana jeszcze teraz szklanką grogu sprawiła, że odwróciła głowę.
W jednej chwili pojęła, że nie mogło być mowy o sympatii Hermi.
Dwa stoliki dalej, daleko od jasnego kręgu światła, siedziała karykaturalna postać. Jego (w międzyczasie Luna zdążyła doszukać się w dziwnym osobniku cech męskich) ubranie było tak naprawdę kolażem różnych stylów i epok. Nosił przy sobie duży składany parasol w kolorze granatu, którym rozsiewał dookoła woń deszczu. Długie (zbyt długie) czarne buty były pokryte błotem, a jasnozielona marynarka nosiła ślady wielokrotnego używania... magii? Tajemniczy jegomość co chwila wyjmował z kieszeni złoty zegarek i z zaciekawieniem spoglądał na cyferblat.
Luna zajrzała wgłąb siebie (czasem takie spojrzenie bywa korzystne) i ze skrawków przeczytanych zdań, wyciągnęła kilka. Były długie i całą swoją długością wiły się przez krainę jej dzieciństwa, szeptały o dawnych dniach, a dodatkowo, dziwnym trafem, skojarzyły jej się z obecną chwilą.
"Czy mógłbyś mi łaskawie powiedzieć, w którą stronę mam pójść stąd? - pyta Alicja z Krainy Czarów
- Zależy to w dużym stopniu od tego, w która stronę chcesz pójść - odpowiada kot
- Nie zależy mi na tym, w którą.. - odpowiada Alicja
- Wiec nie ma znaczenia, w która stronę pójdziesz - odpowiada kot."
Kot, taaaak. Ale Lunie nadal coś nie pasowało. Ta gadka o mnogości wyboru, rozstajach drog i tak dalej, ale..
-Tak! - wykrzyknęła w myślach. Królik, królik, królik! To Królik, dziwnie wyglądające stworzenie, przyszedł do Alicji, to Królik, zwierzątko w pośpiechu bez przerwy spoglądał na swój zegarek. Jak mogła tego wcześniej nie skojarzyć??!!
Luna puknęła się w czoło, aby tradycji stało się zadość i odwróciła z powrotem, chcąc podzielić się swoim odkryciem z Hermioną. Hermiony jednak tam już nie było.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
chloe
Dołączył: 01 Sty 2006 Posty: 123 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 23:13, 15 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Przepraszam, że tak dużo, ale o tej porze zazwyczaj najlepiej mi się pisze.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|